Puma była jednym z najbardziej inteligentnych kotów, jakie przyszło mi poznać. Bez problemu nauczyła się otwierać drzwi. Po prostu wieszała się na klamce, oczywiście w odpowiednim miejscu, która pod jej ciężarem otwierała drzwi. Ten niecny proceder został ukrócony poprzez zmianę klamki na gałkę.
Potem żaden z kotów nie otwierał drzwi, mimo tego, że mieliśmy klamki. Do czasu pojawienia się Gandalfinia. Zmyślny ten koteczek obczaił do czego służy klamka i szybko nauczył się nią posługiwać. Przy okazji wypuszczał wszystkie koty z pokoju. Bywało tak, że wychodząc z domu, zamykałam koty w pokoju, wracałam i już z podwórka widziałam kocie figurki na kuchennym oknie. Wiedziałam, że Gandalf użył swojej tajemnej dla innych kotów wiedzy i umożliwił im dostęp do całej chałupy. Cóż było robić, przełożyliśmy klamkę pionowo do góry i odetchnęliśmy z ulgą. Jednak nasza radość nie trwała zbyt długo - Gandalfinio nauczył się otwierać. Wdrapywał się po gzymsach na drzwiach do góry i skakał na kanapę, kopiąc przy okazji klamkę tylnymi łapami. Po kilku próbach drzwi się otwierały. Gandalf jest inteligenty i gdy biegłam do pokoju udzielić mu reprymendy, siedział z dala od drzwi i udawał, że to nie on. Teraz przełożyliśmy klamkę pionowo w dół, oczywiście koteczek uskutecznia próby otwierania, ciekawe kiedy wymyśli nową technikę. Potem pozostanie nam tylko używanie klucza, choć obawiam się, że wtedy zdobędzie wytrych i nauczy się nim posługiwać. Oczywiście z wiadomym skutkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz