Koty zaplanowały zbrodnię. Nie wiem czy wszystkie maczały w tym łapki, ale na pewno głównym wykonawcą była Szyszka. Ofiarą zostałam ja. Na szczęście cel nie został osiągnięty i przeżyłam. Jednak od dzisiaj będę się kładła z obawą, czy następnego dnia dane mi będzie się obudzić. Dopuszczam możliwość, że koteczki zechcą doprowadzić swoje przedsięwzięcie do końca.
W nocy obudził mnie rumor i lądujące na mojej twarzy papiery i książki. Książki w twardych okładkach. Nad moją głową dojrzałam Szyszkę siedzącą na półce nad łóżkiem, w miejscu, gdzie wcześniej stały owe książki. Ucho bolało mnie dość mocno, ale stwierdziłam, że w końcu przejdzie. Okazało się jednak, że dość mocno krwawię. Na szczęście dzień wcześniej brałam udział w szkoleniu udzielania pierwszej pomocy - jak znalazł. Koteczki chyba nie przewidziały takiej ewentualności i zapewne nyślały, że skoro książki mnie nie zabiły, to przynajmniej się wykrwawię. Jednak przeżyłam. Mam tylko sznytę od ucha do czoła oraz ucho rozcięte w dwóch miejscach.
Rano okazało się, że mam kapcia w samochodzie, myślę, że to też robota koteczków. Zapewne myślały długfalowo - gdybym chciała pojechać do szpitala, to nie miałabym jak.
Zastanawiam się nad wyprowadzką do garażu, tam tylko mieszkają jakieś gryzonie. Może one nie mają takich morderczych zapędów.
piątek, 29 listopada 2013
środa, 27 listopada 2013
Kilka fotek
niedziela, 24 listopada 2013
Łowny koteczek
Kajtek, jako jedyny z aktualnych kotów, jest wychodzący. Próbowałam go nie wypuszczać, jednak próby te zakończyły się niepowodzeniem. Kajtulo dobitnie dał do zrozumienia, że co jak co, ale miski okolicznych psiaków to on musi codziennie skontrolować. Domyślam się, że nie tylko miski.
Jakieś dwa czy trzy lata temu, w okolicach Bożego Narodzenia, kiedy śnieg już sobie leżał w najlepsze, mądry ten koteczek wrócił do domu taszcząc całe pęto kiełbasy. Zapewne chciał mieć swój wkład w świąteczne posiłki.
W lecie Kajtek kilka razy przytachał udo indyka, całkiem sporego kalibru. Udo było upieczone i trochę nadgryzione. Na początku jesieni natomiast, koteczek przywlókł opanierowany i zgrilowany kawałek karczku. Pewnie któryś sąsiad urządził grilla, a Kajtulo zakosił jeden z kawałków mięsiwa.
Na szczęście na razie żaden z sąsiadów nie pyta o znikające frykasy...
Jakieś dwa czy trzy lata temu, w okolicach Bożego Narodzenia, kiedy śnieg już sobie leżał w najlepsze, mądry ten koteczek wrócił do domu taszcząc całe pęto kiełbasy. Zapewne chciał mieć swój wkład w świąteczne posiłki.
W lecie Kajtek kilka razy przytachał udo indyka, całkiem sporego kalibru. Udo było upieczone i trochę nadgryzione. Na początku jesieni natomiast, koteczek przywlókł opanierowany i zgrilowany kawałek karczku. Pewnie któryś sąsiad urządził grilla, a Kajtulo zakosił jeden z kawałków mięsiwa.
Na szczęście na razie żaden z sąsiadów nie pyta o znikające frykasy...
niedziela, 3 listopada 2013
Nie było helołina
W tym roku nie było helołina. Duża ciągle pracuje i nic nam nie przygotowała. Tylko młodszy Duży gdzieś chodził po chałupach i przyniósł trochę słodyczy. Niestety kocich chrupek nie przyniósł. Nawet nie mamy żadnej dyni, tylko jakąś marną cukinię. W ogóle pogoda się popsuła i pada. A my śpimy. No i w przerwach jemy...
poniedziałek, 14 października 2013
One wracają...
Zawsze chciałam wierzyć, że one wracają.
I to jest faktycznie prawda.
Myszkin wrócił pod postacą Myszonka.
Tak samo mikroskopijny, ale jeszcze bardziej miziasty.
Teraz wrócił Futrzak.
Wiedziałam, że wróci.
Nawet imię wybrałam już dawno temu.
Sierściuch mieszka u nas już od tygodnia.
Ale i tak najczęściej mówimy do niego Futrzak...
I to jest faktycznie prawda.
Myszkin wrócił pod postacą Myszonka.
Tak samo mikroskopijny, ale jeszcze bardziej miziasty.
Teraz wrócił Futrzak.
Wiedziałam, że wróci.
Nawet imię wybrałam już dawno temu.
Sierściuch mieszka u nas już od tygodnia.
Ale i tak najczęściej mówimy do niego Futrzak...
niedziela, 13 października 2013
Wydra czy hipopotam?
W dzieciństwie jedną z moich ulubionych książek były "Wydry pana Gavina".
W książce znajdowały się fotografie tych interesujących zwierzaków. Pamiętam, że na jednej z nich wydra leżała mniej więcej tak:
Jednak nie pamiętam, czy szczeżyła tylko jeden kieł, jak ten delikwent poniżej
Tutaj wydra radosna,
ale wciąż czujna.
Wydrowaty Mailo z uporem maniaka dąży do kształtu kulistego. Zastanawiam się, czy to jednak nie hipopotam, bo gabaryty ma jakby zbliżone do tego zwierza.
Miły z niego kotek, tyle, że niedługo przez jego apetyt zostanę bankrutem.
Koteczek jakoś się tym nie martwi, śpi błogim snem. Może śnią mu się góry smakołyków?
W książce znajdowały się fotografie tych interesujących zwierzaków. Pamiętam, że na jednej z nich wydra leżała mniej więcej tak:
Jednak nie pamiętam, czy szczeżyła tylko jeden kieł, jak ten delikwent poniżej
Tutaj wydra radosna,
ale wciąż czujna.
Wydrowaty Mailo z uporem maniaka dąży do kształtu kulistego. Zastanawiam się, czy to jednak nie hipopotam, bo gabaryty ma jakby zbliżone do tego zwierza.
Miły z niego kotek, tyle, że niedługo przez jego apetyt zostanę bankrutem.
Koteczek jakoś się tym nie martwi, śpi błogim snem. Może śnią mu się góry smakołyków?
sobota, 21 września 2013
Wonsz zreanimowany
Wonsz został zreanimowany i przeszedł pomyślny zabieg chirurgiczny, polegający na połączeniu wszystkich żyłek i tętniczek.
Ma teraz wielki dożywotni opatrunek koloru niebieskiego.
Najważniejsze, że żyje i nawet ładuje komórki.
Koty dostały nakaz trzymania się od niego z daleka...
Ma teraz wielki dożywotni opatrunek koloru niebieskiego.
Najważniejsze, że żyje i nawet ładuje komórki.
Koty dostały nakaz trzymania się od niego z daleka...
wtorek, 10 września 2013
Ostatni wonsz
Mailo zagryzł dzisiaj wensza.
To był ostatni działający i niezagryziony wonsz do komórek.
Był.
Bo teraz jest w dwóch częściach.
Czyżby Mailo pomógł w jego rozmnożeniu?
Teraz są dwa wensze na cztery komórki.
W sumie gdyby jeszcze przegryzł te dwa, to na każdą komórkę wypadłby jeden wonsz.
Jutro czeka mnie kolejny wydadek, zastanawiam się, czy nie zrobić od razu zapasów.
Tak na wszelki wypadek...
To był ostatni działający i niezagryziony wonsz do komórek.
Był.
Bo teraz jest w dwóch częściach.
Czyżby Mailo pomógł w jego rozmnożeniu?
Teraz są dwa wensze na cztery komórki.
W sumie gdyby jeszcze przegryzł te dwa, to na każdą komórkę wypadłby jeden wonsz.
Jutro czeka mnie kolejny wydadek, zastanawiam się, czy nie zrobić od razu zapasów.
Tak na wszelki wypadek...
sobota, 24 sierpnia 2013
Pedro Ogonek...
czwartek, 15 sierpnia 2013
Spadochroniarz
Gandalf nie porzucił marzeń o lataniu. Kiedyś już miał pierwsze osiągnięcia w tej materii, co opisałam tutaj: Koty latające
Teraz pomysłowy koteczek zajął się innym sportem ekstremalnym, a mianowicie spadochroniarstwem. Kilka dni temu przyłapałam go na skakaniu i bieganiu ze spadochronem marki Lidl.
Tutaj już po wyczerpujących wyczynach - odpoczywa.
Jak widać spadochron cieszy się zainteresowaniem, jednak skoki ze spadochronem to raczej nie dla Maila. Z racji jego dość dużych gabarytów w grę wchodzą tylko sporty naziemne.
Ciekawa jestem co Gandalfinio wymyśli w przyszłości. Bardzo możliwe, że będzie to nurkowanie. Coś za często przesiaduje w wannie i z zainteresowaniem ogląda krany i odpływy. Kto wie, co mu chodzi po tej rudej łepetynie.
Teraz pomysłowy koteczek zajął się innym sportem ekstremalnym, a mianowicie spadochroniarstwem. Kilka dni temu przyłapałam go na skakaniu i bieganiu ze spadochronem marki Lidl.
Tutaj już po wyczerpujących wyczynach - odpoczywa.
Jak widać spadochron cieszy się zainteresowaniem, jednak skoki ze spadochronem to raczej nie dla Maila. Z racji jego dość dużych gabarytów w grę wchodzą tylko sporty naziemne.
Ciekawa jestem co Gandalfinio wymyśli w przyszłości. Bardzo możliwe, że będzie to nurkowanie. Coś za często przesiaduje w wannie i z zainteresowaniem ogląda krany i odpływy. Kto wie, co mu chodzi po tej rudej łepetynie.
piątek, 2 sierpnia 2013
Kocie zaloty
Behemot jest kotem pełnojajecznym, na razie, bo nie zna dnia ani godziny. Zapewne zdziwi się, gdy straci rodowe klejnoty. Ale na razie uskutecznia zaloty. Za cel obrał sobie Myszoneczka. Dlaczego akurat jego? Nie wiadomo.
Myszonek trochę zdziwiony, ale przynajmniej ma jakąś rozrywkę. Tylko zapewne zastanawia się, dlaczego przy tych zabawach Behemot wyśpiewuje rożnego rodzaju arie.
No cóż, Myszonek zmęczony, więc prawie-czarne kocisko upatruje sobie kolejną ofiarę. Kto to będzie? Może dowiemy się niebawem.
Myszonek trochę zdziwiony, ale przynajmniej ma jakąś rozrywkę. Tylko zapewne zastanawia się, dlaczego przy tych zabawach Behemot wyśpiewuje rożnego rodzaju arie.
No cóż, Myszonek zmęczony, więc prawie-czarne kocisko upatruje sobie kolejną ofiarę. Kto to będzie? Może dowiemy się niebawem.
środa, 17 lipca 2013
Blokada na laptopa
Blokada może być różna: na telefon, na różnorakie konta, na drodze...
Moje koty wyspecjalizowały się w zakładaniu blokady na laptopa.
Blokada może być prawoskrętna
albo lewoskrętna.
Czasami zakładana jest mega blokada.
Zdarzają się też blokady długoterminowe.
Gdy założona jest blokada na laptopa - przesiadam się na notebooka. Niestety i tu też czasem spotyka mnie rozczarowanie. Blokada na notebooka też jest mozliwa, choć trochę trudniejsza w wykonaniu i bardziej niewygodna.
Zastanawiam się, na co będą kolejne blokady. Koteczki mają bowiem niesamowite pomysły. Oby to nie była blokada konta bankowego...
Moje koty wyspecjalizowały się w zakładaniu blokady na laptopa.
Blokada może być prawoskrętna
albo lewoskrętna.
Czasami zakładana jest mega blokada.
Zdarzają się też blokady długoterminowe.
Gdy założona jest blokada na laptopa - przesiadam się na notebooka. Niestety i tu też czasem spotyka mnie rozczarowanie. Blokada na notebooka też jest mozliwa, choć trochę trudniejsza w wykonaniu i bardziej niewygodna.
Zastanawiam się, na co będą kolejne blokady. Koteczki mają bowiem niesamowite pomysły. Oby to nie była blokada konta bankowego...
niedziela, 7 lipca 2013
Behemot
Trzy tygodnie temu trafił do nas kocurek, zabiedzony, kiedyś zapewne czarny, teraz głównie brązowo-rudy. Dostał na imię Behemot. Wyniki kkrwi miał nieciekawe, do tego cały zawszony i wychudzony.
Koty zaakaceptowały go bez problemu, niektóre na początku się trochę wystarszyły, w sumie dawno nie mieliśmy czarnucha. Jedynie Szyszka na niego syczy, pewnie wyczuwa, że to kocur pełnojajeczny.
Aktualnie Behemot chodzi i wyje, pewnie trzeba będzie go w najbliższym czasie ciachnąć. Jednak najpierw czekają go badania krwi.
Swoją karierę u nas rozpoczął od kradzieży mięsa z garnka, na co mam niepodważalne dowody.
Koty zaakaceptowały go bez problemu, niektóre na początku się trochę wystarszyły, w sumie dawno nie mieliśmy czarnucha. Jedynie Szyszka na niego syczy, pewnie wyczuwa, że to kocur pełnojajeczny.
Aktualnie Behemot chodzi i wyje, pewnie trzeba będzie go w najbliższym czasie ciachnąć. Jednak najpierw czekają go badania krwi.
Swoją karierę u nas rozpoczął od kradzieży mięsa z garnka, na co mam niepodważalne dowody.
piątek, 31 maja 2013
Pako (*)
niedziela, 19 maja 2013
Zapobiegliwy kotek
O, zostawili w tym kubku chyba coś dobrego.
Koniecznie muszę spróbować.
No całkiem całkiem, nawet może być.
Trochę dziwne w smaku i ciągnące, ale podobno zdrowe.
Nie wiem co to siemię lniane, ale Duża twierdzi, że dobrze na jelita robi. Ja też mam jelita, więc sobie zapodam na wszelki wypadek, żebym nie musiał po wetach się włóczyć na starość.
sobota, 11 maja 2013
Gremlin
Okazało się, że mam w domu gremlina.
O, takiego:
Gremlin jest wielki i kudłaty.
Ma pękaty owłosiony brzuchol i każe się po tym brzucholu czochrać.
No i, jak to Gremlin, nie znosi sprzeciwu; gdy zaanektuje czyjeś kolana, to koniec.
Najgorzej, że mój gremlin lubi wodę, a ta jest raczej niewskazane przy tych stworach. Oby tylko nie zaczął pączkować...
O, takiego:
Gremlin jest wielki i kudłaty.
Ma pękaty owłosiony brzuchol i każe się po tym brzucholu czochrać.
No i, jak to Gremlin, nie znosi sprzeciwu; gdy zaanektuje czyjeś kolana, to koniec.
Najgorzej, że mój gremlin lubi wodę, a ta jest raczej niewskazane przy tych stworach. Oby tylko nie zaczął pączkować...
Subskrybuj:
Posty (Atom)