środa, 30 stycznia 2013

Puszkin na gigancie

Wieczorem mąż zauważył, że drzwi na zewnątrz są niedomknięte. Pewnie Jędrek nie domknął, gdy wrócił do domu. Zaczęło się nerwowe odliczanie kotów.

1. Myszon śpi w kartonie
2. Mailo śpi na parapecie
3. Pako śpi w solarium
4. Gandalf śpi pod lampką
5. Gienek zimuje u sąsiadów
6. Kajtek ma wychodne
7. Kuna rozłożona na biurku
8. Szyszki brak
9. Puszkina brak

Zrobiło się jeszcze bardziej nerwowo. Nawołujemy, kiciamy, w końcu dojrzeliśmy coś kudłatego pod stołem w kuchni, to Szyszunia. Puszkina nadal nie widać. Sprawdzamy wszystkie szafy, łóżka i nic. W torbie na rakiety mężą go nie ma, w pralce również, w lodówce tylko światło, w koszu na śmieci też nie ma żadnego kota. Drapak przeszukany i wszystkie kocie dziuple. W końcu Jędrek otwiera puszkę i wali łyżką o brzeg. Zbiera się cała chałastra, ale Puszkina nadal nie ma. Przenosimy się z poszukiwaniami przed dom. W końcu jest, coś myknęło i schowało się pod samochodem. Nieśmiało na ugiętych łapach, z brzuchem przy ziemi, zbliżyło sie do mnie coś buro-białego. Udało mi się capnąć za kark i wciągnąć do domu. Chyba to Puszkin, bo podobny, ale umorusany i uszlajany w błocie. Teraz się czyści i udaje, że nic się nie stało. A ja łykam walerianę i opędzam się od namolnego tałatajstwa.
Wolności mu się zachciało, Poecie jednemu.


poniedziałek, 28 stycznia 2013

Fanaberie kulinarne

Kunulek, jak na arystokratę przystało, domaga się karmienia smakołykami. Smakołyki owe, na przykład w postaci wędlinki lub żółtego serka, mają być podawane dopyszcznie. I oczywiście w małych kawałeczkach, żeby pan jaśnie hrabia nie musiał się wysilać.
Na szczęście, na razie, nie każe mi przeżuwać.

Darmowy hosting zdjęć Darmowy hosting zdjęć Darmowy hosting zdjęć

Jednakże jeden szczegół ciągle spędza mi sen z powiek. Nie mogę znaleźć odpowiedzi na pytanie, czy normalnym jest, że arystokracja po posiłku zalega na szafkach kuchennych pod sufitem...

Darmowy hosting zdjęć


niedziela, 27 stycznia 2013

Skrzydełka

Z Kuną dzieje się coś dziwnego.

Chyba wyżynają się mu skrzydełka.

Darmowy hosting zdjęć




Mnożarka do kaktusów

Do czego służy mnożarka do kaktusów?
Jak sama nazwa wskazuje - służy do rozmnażania kaktusów. Podobno. U nas ostatnio służy za solarium. Pakulcowi. Mądry ten koteczek najpierw wyleczył sobie w solarium zatoki, gdy kilka antybiotyków nie pomogło. Teraz leczy katar, pewnie znowu nie dowierza lekom. Pako najprawdopodobniej woli medycynę niekonwencjonalną.

Tylko nie wiem, jak on pod tymi lampami wytrzymuje.

Darmowy hosting zdjęć

Cieszę się bardzo, że mnożarka służy tylko do mnożenia kaktusów, a nie kotów.



czwartek, 24 stycznia 2013

Pako waleczny

Pako został znaleziony kilka lat temu na ulicy, siedział skulony podczas deszczu przy krawężniku, nawet nie próbował się gdzieś schronić. Trafił do fundacji. Okazało się, że miał zapalenie płuc, które trzeba było długo leczyć. Kocurek doszedł do siebie, jednak nikt nie chciał go adoptować. Przecież to taki zwykły buro-biały starszy kocur. Czekał na dom i czekał, w końcu zrobiło mi się go żal i zamieszkał u mnie. Jeszcze w fundacji zalecał się do mnie i do moich dzieci, miział, ocierał gruchał, tak podbił moje serce.

Pako to staruszek, ale z charakterem. Gdy coś mu się nie podoba, warczy, gryzie i drapie. Niestety jest chory, ma poważne problemy z sercem i nerkami. Ostatnio bardzo mu się pogorszyło, miał załamanie, ale walczymy i jak na razie jest małą poprawa. Codzienne kroplówki, podawanie leków i karmienie strzykawką zajmują nam trochę czasu, ale wszystko idzie coraz sprawniej. Mam nadzieję, że będzie się mu poprawiać i w końcu zacznie sam jeść. Wcześniej był dość żarłocznym kocurkiem i chciałabym, aby te czasy jeszcze wróciły.

Prosimy o kciuki za Pakulca, on sie nie poddaje i cały czas walczy.

Darmowy hosting zdjęć Darmowy hosting zdjęć



sobota, 19 stycznia 2013

On mierzy

Niedawno usłyszałam jak to ludzie kupili sobie pytona jako zwierzątko domowe. Pyton rósł, pełzał po mieszkaniu, a nawet spał w łóżku. Gdy był już duży przestał jeść i w nocy spał wyciągnięty wzdłuż właścicieli. Okazało się, że ich mierzył, podobno, bo to chyba taka legenda miejska. Mierzył w wiadomym celu. Tak na marginesie, to ciekawe jakimi jednostkami operował?

Kilka dni temu zastaliśmy Puszkina w takiej pozie:

Darmowy hosting zdjęć

Zastanawialiśmy, czy on coś trenuje, że tak leży wyciągnięty. W końcu zgodnie orzekliśmy: on mierzy.
Tylko dlaczego na moim łóżku?



sobota, 12 stycznia 2013

Pogromca Szyszek

Leżałam sobie w wannie, w domu cisza i spokój, wszyscy wyszli, koty spały. Nagle usłyszałam potworny rumor i kocie wrzaski. W kilka sekund wyskoczyłam z łazienki, przy okazji o mało co nie wywinęłam orła na mokrej posadzce i nie zaliczyłam zawału. Próbowałam ustalić miejsce kocich jęków i dziwnych odgłosów. Okazało się, że to Tajemniczy Potwór napadł na Szyszunię, a biedna kocina nie mogła wyswobodzić się z jego uścisku. Szyszka uciekała, a stwór za nią, robiła uniki, on dalej za nią. Cały czas siedział jej na ogonie i ani myślał się odczepić. Na dodatek dziwnie kłapał o podłogę. Udało mi się dobiec i ocalić przestraszoną Szyszunię z łap potwora.

Skąd się wziął Tajemniczy Potwór? Szyszka najprawdopodobniej wlazła do torebki po prezentach i wsadziłą głowę w jedno ucho. Kiedy wyszła z torby i zaczęła się przemieszczać, wtedy potwór zaczął deptać jej po piętach. Jednak broniła się zawzięcie, bo stwór był co nieco potargany. Pewnie dlatego kłapał o podłogę.



czwartek, 10 stycznia 2013

Jestem Kun, Maine Coon

Kunulek skończył pięć lat, albowiem urodziny obchodzi 10 stycznia. Było nawet śpiewane "sto lat" i zabawy w ganianego. Na przyjęciu konsumowano różne przysmaki, whiskas i żółty serek. Puszkin żałował, że nie podano żadnego alkoholu. No ale kto widział alkohol na przyjęciu urodzinowym pięciolatka?

Darmowy hosting zdjęć Darmowy hosting zdjęć

Darmowy hosting zdjęć


niedziela, 6 stycznia 2013

Szyszunia

Przed świętami pojechaliśmy do Katowic po Sisi, kotkę, z którą od dzieciństwa mieszkał nasz Kunulek. Kicia pół drogi przemiauczała, a w domu od razu schowała się pod łóżkiem, pod którym przez pierwsze dni zamieszkiwała. Wychodziła w nocy i zwiedzała pokój, a także ładowała się do łóżka córki. Zachowywała się dokładnie tak, jak Kuna po przyjeździe do nas. Miałam szukać Sisi nowego domu, jednak mąż, który twierdzi, że nie przepada za kotami, zaczął się dziwnie zachowywać. Wypytywał jak kot, jak się czuje, nawet sam zaczął kicię wołać i głaskać. Normalnie szok. Gdy ją zobaczył, to stwierdził, że kotka wygląda na rasową. W sumie nie za bardzo wyprowadzałam go z będu, w końcu to całkiem rasowy bury dachowiec rodem ze schroniska. No i Sisi została. Koty przyjęły ją bez żadnego problemu, ona też je od razu polubiła. Jeszcze tylko trochę obawia się psicy, ale mam nadzieję, że niedługo się zakumplują. Sisi została Szyszunią, inaczej Szyszką. Śpi z moją córką, najczęściej na jej głowie. Jest bardzo gadatliwa, wydaje takie śmieszne miauki jak piszczenie myszy. Ogólnie jest bardzo miziastą i łagodnną kotką. Aha, ostatnio nawet coraz częściej zaczęła przychodzi do mężą do łóżka i tak sobie razem leżą. Szyszunia oczywiście nadstawia brzuchol i boczki do głaskania.

Darmowy hosting zdjęć Darmowy hosting zdjęć


czwartek, 3 stycznia 2013

Filozofia Kajtula

Byliśmy kiedyś u znajomych męża. Mieli pięknego dużego kocura, który, ku zdziwieniu swoich właścicieli, całą naszą wizytę przeleżał obok mnie. Kocurek bardzo mi się podobał, był spokojny i miziasty. Wizyta była w zimie a w czerwcu zadzwoniłą znajoma z pytaniem, czy nie chcielibyśmy wziąć kota, bo oni się muszą go pozbyć. Kupili małego yorka i zwierzęta nie mogą być razem. Znając mojego męża kazałam jej zadzwonić do niego, choć wiedziałam, że na czwartego wtedy kota się nie zgodzi. Jednak zrobiło mu się żal kociastego i tak zostałam właścicielką Kajtka. Dostałam go w prezencie imieninowym. Dwuletniego, wielkiego kastrata z obwisłym brzuchem.
Mieliśmy wtedy problemy mieszkaniowe. Przez ponad rok nie mieliśmy gdzie mieszkać. Przez pół roku mieszkaliśmy u mojej siostry, a przez kolejne pół ja mieszkałam u siostry, a TŻ z dziećmi u swoich rodziców. W tym czasie, od maja do grudnia, koty przebywały na dworze u teściów. Jeździłam raz dziennie 7 km, aby zawieść im coś ciepłego do jedzenia. W grudniu kupiliśmy dom do remontu z garażem. Mogłam wtedy zawieźć koty do garażu. Miałam przynajmniej pewność, że nic im się nie stanie. No i w czerwcu przywiozłam do tego garażu Kajtka, który przez swoje dwa lata życia mieszkał w mieszkaniu i nie widział na oczy innego kota. A tu nagle znalazł się w zupełnie obcym miejscu i w dodatku z trzema innymi kotami. Był przerażony. Na drugi dzień przyjechałam sprawdzić jak się czuje, a kota nie znalazłm. W panice przeszukałam cały garaż. Znalazłam go za stertą drewnianych bali . Wlazł tak, że tylko kuper mu było widać. Bardzo długo dochodził do siebie, ale na szczęście przyzwyczaił sie i do warunków i do pozostałych kotów. W lipcu przeprowadziliśmy sie do naszego domu i mogłam już mieć koty cały czas na oku.

Jego życiowe motto filozoficzne brzmi: jestem szczęśliwy, jak mam więcej jedzenia, niż mogę zjeść...

Chociaż na razie nie zauważyłam, żeby kiedykolwiek cokolwiek zostało w misce. On nawet gdy jest najedzony, to szuka czegoś nadającego się do konsumpcji. A jak juz jest obżarty na maksa, to leży, trawi i rozmyśla..

Wszak walka o przetrwanie w kocim stadzie liczącym 6 sztuk głodomorów jest bardzo trudna. Przecież na miesiąc dostają tylko mikroskopijne ilości suchej karmy (w ilości kilkunastu kg) i same muszą sobie organizować, na wszelkie możliwe sposoby, coś co pozwoli im przetrwać

Na szczęście Kajtek nie gardzi prawie niczym co napotka na swojej drodze. Suchy chleb, ciasta, herbatniki, warzywa, kiszona kapusta, frytki, kawa z mlekiem, krupniczek, a nawet zupa czosnkowa, wszystko to nadaje się do zaspokojenia wiecznego głodu.

Tak więc moje kociaste naprawdę mają ciężki żywot. Powinniście im współczuć. Na szczęście nauczyły się jak przetrwać w tych jakże ciężkich warunkach