środa, 11 listopada 2015

Kunulek wielkobrody

Kunulkowi spuchła broda, więc nie było wyboru - znowu odwiedziny w lecznicy. Wizje miałam różne, na szczęście okazało się, że to tylko kolejny "efekt uboczny" choroby eozynofilowej. Dzisiaj już jest lepiej. Mam nadzieję, że Kunuś za kilka dni będzie wyglądał jak nówka nieśmigana, bo na razie jest trochę zafafluniony. Ale apetycik na żółty serek mu nie przeszedł, mimo niedogodności z paszczęką.




niedziela, 8 listopada 2015

Chora Szyszunia

Niedawno Szyszka miała dziwny atak, oczywiście w nocy, kiedy dostęp do wetów jest ograniczony. Myślałam, że to wylew, ale wszystkie objawy (oczopląs, zaburzenia równowagi, kręcenie się w kółko) minęły, jak ręką odjął, po dwóch godzinach. Bardzo możliwe, iż był to atak padaczkowy, jednak więcej się nie powtórzył. Szyszka została przebadana, okazało się, że ma kardiomiopatię i jest na granicy anemii. Dostaliśmy leki i mamy obserwować.

Szyszka szybko doszła do formy. Albowiem, chyba z zemsty za wizytę u weta, usiłowała mnie w nocy zabić. Zrzuciła na moją głowę książkę w twardej oprawie. Oberwałam w skroń kantem tejże książki i przez chwilę zastanawiałam się, czy jestem jeszcze na tym, czy już na tamtym świecie. Na razie zostałam na tym łez padole, ale co będzie w najbliższej przyszłości - czas pokaże. Zwłaszcza, że Szyszunia nie odpuszcza. Na wszelki wypadek, przed położeniem się spać, sprawdzam, czy w najbliżej okolicy nie ma niebezpiecznych przedmiotów.