Trzy tygodnie temu trafił do nas kocurek, zabiedzony, kiedyś zapewne czarny, teraz głównie brązowo-rudy. Dostał na imię Behemot. Wyniki kkrwi miał nieciekawe, do tego cały zawszony i wychudzony.
Koty zaakaceptowały go bez problemu, niektóre na początku się trochę wystarszyły, w sumie dawno nie mieliśmy czarnucha. Jedynie Szyszka na niego syczy, pewnie wyczuwa, że to kocur pełnojajeczny.
Aktualnie Behemot chodzi i wyje, pewnie trzeba będzie go w najbliższym czasie ciachnąć. Jednak najpierw czekają go badania krwi.
Swoją karierę u nas rozpoczął od kradzieży mięsa z garnka, na co mam niepodważalne dowody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz