niedziela, 30 grudnia 2012

Choinka

Święta bez choinki, to czyste kpinki, jak mawiał Poeta, czyli Konstanty Ildefons Gałczyński. Zatem i u nas stanęła choinka, zwana chojakiem. Długowieczna, bo sztuczna. Zawisły na niej światełka oraz bombki, od jakiegoś czasu tylko plastikowe, oczywiście ze względu na koty. Lamety i anielskie włosy od dawna odeszły w zapomnienie. Jednak koty potrafią być bardzo pomysłowe i lameta im do szczęścia nie jest potrzebna. Już pierwszego dnia, jeszcze przed zawieszeniem całego wyposażenia, chojak zdążył zaliczyć lądowanie, na szczęście miękkie. Od tej pory podobnych incydentów nie zanotowano. Ale koty dostarczyły innych rozrywek. Część bombek została przez kocuraki zaanektowana i służy do rozgrywek w piłkę nożną, a raczej łapną. Na razie nie wyłoniono zwycięzcy, mecze w toku.

Pod chojakiem zagnieździł się Gandalfinio. Nawet się chyba pod nią podłączył, bo zaczął świecić oczami. Trochę mnie zdziwiła ta nagła miłość do sztucznego drzewka, ale wszystko się wydało. Gandalf zaczął rzygać choinką. A raczej jej sztucznymi igłami. Okazało się, że obżarł dolne gałęzie. Ma teraz szlaban na przesiadywanie w pobliżu chojaka. Łudzi się, że do przyszłego roku zapomnę.

Darmowy hosting zdjęć

Na zdjęciu, pod chojakiem, ta jasna plama ze świecącymi reflektorami, to Gandalfinio.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz