piątek, 28 grudnia 2012

Ryczący potwór

W naszym domu mieszka przerażający potwór. Bestia wydająca dzikie warkoty, wyjąca przerażliwie, jak wilk do księżyca. Potwór ma cztery kuliste odnóża, grubą długą trąbę oraz niezmiernie długaśny cienki ogon. Nie ma futra, piór ani łusek, ma za to lśniącą powłokę koloru czerwonego, krwisto czerwonego. Koty potwora boją się panicznie. Gdy potwór śpi, chodzą wokół niego na paluszkach, żeby spał jak najdłużej. Gdy tylko się przebudzi i zaczyna przebierać swoimi krótkimi nóżkami, wszystkie koty uciekają w popłochu. Zajmują wtedy strategiczne miejsca na parapetach, pod łóżkiem, za telewizorem albo w szafkach z ubraniami. Wiadomo, za chwilę potwór zacznie ryczeć i zwiedzać wszystkie pomieszczenia, będzie również zaglądać pod szafki, więc tam lepiej się nie chować.
Jedynym kotem, który oswoił potwora był Futrzak. Nie bał się wycia i warczenia, nawet nadstawiał swój grzbiecik potworowi do wyczochrania.
Aktualnie potwór nie ma przyjaciół wśród kotów, mam nadzieję, że może w najbliższej przyszłości znajdzie takiego. Nie przeżyłabym, gdyby zechciał się od nas wyprowadzić. Albowiem nie lubię biegać z miotłą.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz