piątek, 1 lutego 2013

Mruczenie stereofoniczne

Dzisiaj rano, na poduszce, miałam z jednej strony Pakulca, z drugiej Myszona. Obaj mruczeli mi do ucha, pierwszy do lewego, drugi do prawego. Czyli miałam odbiór stereofoniczny.

Najgłośniej mruczy Myszon, gdy położy się na mojej głowie i uruchomi motorek, to mam problemy z zaśnięciem. On potrafi tak godzinami. Natomiast Kuna mruczy jakoś tak wewnętrznie. Aby usłyszeć - trzeba przytkać ucho do kota.

Gdy Myszon do nas trafił, położył się kiedyś koło męża. Za chwilę mąż mnie woła, że kotu coś się dzieje. Spanikowana od razu pobiegłam, a mąż mówi, że ten kot jakoś tak dziwnie charczy. Na szczęście Myszon był całkowicie zdrowy. Po prostu mruczał. Nie wiem jakim cudem, mąż po dziesięciu latach spędzonych z moimi kotami, nie wiedział, że one mruczą...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz