Na dworze piękna pogoda, słońce świeci, choć wieje zimny wiatr. A koty? Zamiast się cieszyć z wiosny, brykać i oddawać szaleństwom - śpią. Postanowiłam je trochę rozruszać i wyrwać z marazmu - myślę, że kilka kropelek waleriany nie zaszkodzi kuchennej podłodze.
Pierwszy był Pakulec, zaczął niuchać, a potem tarzać się jak mały kociak. Za chwilę Kajtulo, też był zainteresowany i zaanektował dla siebie jedną kropelkę. Myszon z Szyszką również przybyli zaciekawieni, ale jakoś szczególnie emocji nie wyrażali. Mailo zaczął przewalać z jednej strony na drugą swój gruby brzuchol, a potem miał starcie z Kajtulem. Gandalfinio też uskuteczniał wygibasy brzuchem do góry. Kunulek najpierw oglądał towarzystwo z góry, leżąc na drapaku. W końcu i on nadciągnął, pokazując jak jest długi, gdy rozciągnie się na walerianie. A na koniec i Puszkin też postanowił wdać się w walerianowy szał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz