niedziela, 18 maja 2014

Stefano już bez jajek

Stefano bardzo lubił śpiewać, chodził po chałupie i zawodził. Potrafił nawet w nocy wyśpiewywać swoje arie. Gdyby nie pompony, które nosił pod ogonem, możnaby pomyśleć, że ma ruję. Jakoś to znosiłam. Ale w końcu zaczął śmierdzieć kocurem i moja cierpliwość sięgnęła zenitu. W trybie pilnym Stefano zaliczył wizytę u weta, skąd wrócił lżejszy o dwa jajka. W domu zapanował praaaaaaaaaawie błogi spokój.

Darmowy hosting zdjęć

Darmowy hosting zdjęć





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz