Przygotowałam sobie do ubrania parę skarpetek w kotki.
Skarpetki zniknęły.
Pochłonęła je wielka czarna dziura.
Albo zaanektował skarpetkowy potwór - podobno taki istnieje.
Musiałam ubrać inne skarpetki.
Wieczorem sprzątałam kuwety i w jednej znalazlam coś dziwnego.
Dobrze, że nie spuściłam w wc - dziwny twór okazał się skarpetką utytłaną w trotach.
Po drugiej ślad zaginął.
Kolejnego dnia wybrałam się z młodym do alergologa.
W poczekalni zaczęłam grzebać w torbie, aby coś znaleźć.
Na co się natknęłam?
Oczywiście na skarpetkę, tę drugą, do pary, w kotki.
Przeprowadziłam śledztwo, ale żaden z koteczków nie chce się przyznać do kradzieży.
Chyba będę musiała przeprowadzić badanie wariografem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz